Instytut – Jakub Żulczyk
Książkę „Instytut” Jakuba Żulczyka dostałem na urodziny. Od razu po spojrzeniu na tył okładki w celu sprawdzenia co to za cudo zauważyłem, że autor jest z rocznika 1983. Czyli młodszy ode mnie. Co ciekawsze gdy wpisałem w Google „Jakub Żulczyk” okazało się, że „Instytut” nie jest jego pierwszą książką, a już trzecią (pierwszą wydał w 2006 roku). Sam kiedyś chciałbym coś wydać, więc ciekaw byłem jak się będzie czytać coś co napisał, ktoś młodszy ode mnie.
O czym jest książka pozwolę opowiedzieć samemu autorowi:
Po przeczytaniu muszę stwierdzić, że jestem miło zaskoczony. Forma narracji, przedstawienie postaci i opis akcji bardzo mocno mi się spodobały. Jedyne co mi nie przypadło do gustu to fabuła. Niby to thriller, niby mamy się bać ale ja zamiast tego wkurzałem się na ciotowatość postaci. Nieudolne próby wydostania się bohaterów z tytułowego „Instytutu” pozbawiły dla mnie książkę realizmu. Przypominało mi to blondynkę uciekającą w horrorze po schodach do góry, skąd nie będzie miała potem jak dalej uciekać.
Mimo tego braku kreatywności w działaniu, bohaterowie „Instytutu” są wyjątkowo ciekawi. Bardzo różnią się między sobą ale jest coś co ich łączy – wspólne mieszkanie. Na szczególną uwagę zasługuje kreacja głównej bohaterki – właścicielki mieszkania, której zagmatwaną przeszłość poznajemy po kawałku w kolejnych retrospekcjach.
Gdyby fabuła była trochę bardziej dopracowana/realna to byłoby to cudo. Jednak jak już wspomniałem autor jest jeszcze młody i myślę, że takie cudo jeszcze od niego dostaniemy. Ba, może nawet już dostaliśmy. Ktoś może mi powiedzieć coś o dwóch poprzednich książkach Jakuba Żulczyka?