Małe miasteczko w niemczech – John Le Carre
Gdy zaczynałem czytać tę książkę to za bardzo mi się nie podobała, ale jak to mam w nawyku brnąłem dalej. Teraz ciesze się, że dobrnąłem do końca, bo było warto.
Aby wytłumaczyć dlaczego książka mi się spodobała pozwolę sobie zdradzić odrobinę więcej fabuły niż znajdziecie na tylnej stronie okładki.
Akcja toczy się w Niemczech, w Bonn, w latach 60 ubiegłego wieku. Bohaterami są pracownicy brytyjskiej placówki dyplomatycznej. Fabuła kręci się wokół zaginięcia jednego z szeregowych pracowników ambasady, wraz z którym zaginęły pewne tajne dokumenty. Smaczku całej tej sytuacji dodaje to, że w Niemczech trwają zamieszki i Brytyjczycy nie są tam za miło widziani.
W celu „wyczyszczenie” sytuacji do Bonn zostaje wysłany agent specjalny Alan Turner. I właśnie przez tą postać warto przeczytać tą książkę. Aby nie zdradzać za dużo powiem tak:
Alan Turner nie jest jak Tommy Lee Jones w Ściganym, za to jest doktorem House’em wśród „psów gończych”.