Przypadek – Grzegorz Miecugow
Zupełnie przypadkiem, w moje ręce wpadł Przypadek Grzegorza Miecugowa. Mój Tata pożyczył nam tę książkę gdy jechaliśmy na urlop. Muszę przyznać, że jest to idealna lektura na deszczowe wakacyjne dni.
Autora kojarzyłem ze „szkła kontaktowego” i mocno ciekaw byłem jaki będzie ten jego debiut w beletrystyce, bo nie jest to żadna biografia czy reportaż. Na początku urlopu miałem jednak do skończenia „Dziedzictwo Bourne’a”.
Gdy ja męczyłem się z nieudaną kontynuacją cyklu Roberta Ludluma, moja Małżonka w dwa dni przeczytała wspomnianą książkę Miecugowa i zachęcała mnie do odpoczęcia od tego z czym się męczę i wzięcia się za „Przypadek”. Przerwy jednak nie zrobiłem, bo bałem się, że nie będę w stanie wrócić do Bourne’a.
„Przypadek” spodobał mi się od samego początku. Od pierwszych stron akcja była wartka.
Historia Marcina Szustera, w miarę zwyczajnego czterdziestoletniego faceta, któremu z dnia na dzień świat się zawalił, mogłaby się przydarzyć każdemu z nas. Chyba właśnie to mi się tak spodobało.
Mimo tego, że to fikcja to wszystko w książce jest mocno realne. Ba, dużo miejsc gdzie toczy się akcja i zdarzeń w tle jest prawdziwych.
Bardzo podobało mi się osadzenie książki w realiach kryzysu gospodarczego z 2007 roku, który to Grzegorz Miecugow pokazał ze strony nad którą się wcześniej nie zastanawiałem – ze strony przedsiębiorców. Przedsiębiorców, którzy na biznesie zjedli zęby ale nagle sami nie wiedzą co wokół nich się dzieje.
Główny bohater – Marcin Szuster, wkracza na zupełnie nową drogę w swoim życiu. Drogę, na którą nie miał czasu się przygotować i musi improwizować. Siłą rzeczy nie wszystko mu wychodzi. Jednak ja polubiłem go za to, że się starał i mimo porażek i przeciwności losu przez całą książkę pozostał mężczyzna.
Był tylko jeden moment, który mi się lekko dłużył ale tylko lekko zwolnił tempo, które jest rewelacyjne.
Serdecznie polecam i czekam na więcej od pana Grzegorza Miecugowa.